
Siła Stada: Dlaczego Agile Coach Potrzebuje Innych Agile Coachów
Pamiętam swoje początki w roli Agile Coacha. Byłem pełen entuzjazmu, uzbrojony w wiedzę z książek, certyfikaty i przekonanie, że sam podbiję świat korporacyjnej inercji. Wydawało mi się, że moja perspektywa jest unikalna, a moje pomysły rewolucyjne. Jakże się myliłem. Pierwsze zderzenia ze ścianą organizacyjnego oporu, pierwsze trudne rozmowy z zespołami tkwiącymi w starych nawykach, pierwsze poczucie bezradności, gdy misternie zaplanowana transformacja zaczynała przypominać pchanie ogromnego głazu pod stromą górę – to wszystko szybko sprowadziło mnie na ziemię. Czułem się jak samotny wilk, wyjący do księżyca w nadziei, że ktoś usłyszy.
Prawdziwy przełom nastąpił nie wtedy, gdy odkryłem kolejną genialną technikę facylitacji czy nowy sposób wizualizacji przepływu pracy. Przełomem było uświadomienie sobie, że nie jestem sam. Że gdzieś tam są inni ludzie, którzy mierzą się z podobnymi wyzwaniami, którzy rozumieją frustrację związaną z „agile teatrzykiem”, którzy tak jak ja szukają sposobów, by autentycznie pomagać organizacjom i ludziom w rozwoju. Zrozumiałem fundamentalną prawdę tej profesji: siła Agile Coacha nie tkwi wyłącznie w jego indywidualnych kompetencjach, ale w ogromnej mierze w sile społeczności, którą wokół siebie tworzy i w której aktywnie uczestniczy.
Pierwsze kroki w kierunku budowania tej sieci były nieśmiałe. Pamiętam lokalne spotkanie grupy Agile. Poszedłem tam z mieszaniną ciekawości i sceptycyzmu. Czy naprawdę ktoś z innej firmy, z innego kontekstu, będzie w stanie zrozumieć moje specyficzne problemy? Podczas jednej z dyskusji, trochę na uboczu, zacząłem opowiadać o sytuacji z zespołem, który notorycznie pomijał retrospektywy, traktując je jako stratę czasu. Byłem u kresu pomysłów. Podszedł do mnie wtedy bardziej doświadczony coach. Nie zasypał mnie gradem rozwiązań. Zamiast tego zadał kilka trafnych pytań, podzielił się anegdotą o podobnym przypadku w jego karierze i podrzucił jedną, nieoczywistą sugestię dotyczącą zmiany formatu spotkania, by bardziej zaangażować członków zespołu w temat, który naprawdę ich boli, a nie tylko w proces jako taki. Ta krótka rozmowa, pozornie błaha, otworzyła mi oczy. To nie była sucha porada z podręcznika, ale mądrość płynąca z doświadczenia, podana w kontekście zrozumienia i empatii. Wróciłem do swojego zespołu z nową energią i pomysłem, który – o dziwo – zadziałał.
Z biegiem lat zrozumiałem, że takie interakcje to znacznie więcej niż tylko wymiana „tips and tricks”. To budowanie relacji opartych na zaufaniu i wzajemnym wsparciu. Z czasem moja sieć kontaktów zaczęła się rozrastać. Konferencje, warsztaty, grupy dyskusyjne online, wspólne inicjatywy – każda z tych platform stawała się okazją nie tylko do nauki, ale przede wszystkim do nawiązywania głębszych połączeń. Poznałem ludzi, którzy stali się moimi „sparing partnerami” – osobami, z którymi mogłem otwarcie porozmawiać o najtrudniejszych wyzwaniach, podzielić się wątpliwościami, a nawet przyznać do porażki bez obawy o ocenę.
Pewnego razu pracowałem nad wdrożeniem podejścia zwinnego w dużym dziale IT, który był znany z silosowej struktury i oporu wobec jakichkolwiek zmian. Mimo moich starań, postępy były minimalne, a frustracja rosła po obu stronach. Czułem, że zawodzę. Zadzwoniłem do koleżanki po fachu, którą poznałem na konferencji kilka miesięcy wcześniej. Spędziliśmy ponad godzinę na rozmowie. Ona nie dała mi gotowej recepty. Zamiast tego, słuchała uważnie, zadawała pytania, które pomogły mi spojrzeć na problem z zupełnie innej perspektywy. Podzieliła się swoimi doświadczeniami z pracy w równie konserwatywnej organizacji, opowiedziała o małych zwycięstwach, które udało jej się osiągnąć poprzez budowanie koalicji na różnych szczeblach zarządzania. Ta rozmowa nie rozwiązała magicznie moich problemów, ale dała mi coś bezcennego: poczucie, że nie jestem sam w tej walce, nową perspektywę i siłę, by spróbować innego podejścia. Pomogła mi zrozumieć dynamikę organizacyjną, której wcześniej nie dostrzegałem. To właśnie jest siła społeczności – możliwość czerpania z kolektywnej mądrości i doświadczenia.
Współpraca z innymi Agile Coachami to także nieustanny proces uczenia się i rozwoju. Każdy z nas ma inne doświadczenia, inne specjalizacje, inne mocne strony. Ktoś świetnie czuje się w pracy z zarządem, inny jest mistrzem facylitacji trudnych warsztatów, jeszcze inny ma głęboką wiedzę techniczną. Dzieląc się wiedzą, uczestnicząc w wspólnych projektach (nawet tych nieformalnych, jak grupy mastermind czy wspólne eksplorowanie nowych narzędzi), tworzymy środowisko, w którym możemy nawzajem uzupełniać swoje kompetencje i szybciej się rozwijać. Miałem przyjemność współtworzyć z kilkoma innymi coachami wewnętrzny program rozwojowy dla Scrum Masterów w dużej organizacji. Każdy z nas wniósł coś unikalnego – ja skupiłem się na aspektach coachingowych i psychologicznych, ktoś inny na metrykach i przepływie, a jeszcze inny na aspektach technicznych i inżynierskich. Efekt był znacznie lepszy, niż gdyby którykolwiek z nas próbował zrobić to samodzielnie. Ta synergia, wynikająca z różnorodności perspektyw, jest nie do przecenienia.
Budowanie sieci kontaktów to nie jest jednorazowe zadanie do odhaczenia na liście. To ciągły proces, który wymaga zaangażowania i autentyczności. Nie chodzi o kolekcjonowanie wizytówek czy liczby znajomych na LinkedIn. Chodzi o budowanie prawdziwych relacji, opartych na wzajemnym szacunku i chęci niesienia pomocy. Najlepsze kontakty rodzą się często wtedy, gdy sami oferujemy wsparcie, dzielimy się wiedzą bez oczekiwania czegoś w zamian, jesteśmy ciekawi innych ludzi i ich historii. Pamiętajmy, że społeczność to nie tylko branie, ale przede wszystkim dawanie. Im więcej wniesiesz wartości do swojej sieci, tym więcej wartości z niej otrzymasz.
Dla mnie, jako Agile Coacha, społeczność jest jak system korzeniowy dla drzewa. Niewidoczna na pierwszy rzut oka, ale absolutnie kluczowa dla stabilności, wzrostu i przetrwania w trudnych warunkach. Daje mi wsparcie, gdy grunt usuwa mi się spod nóg, dostarcza inspiracji, gdy brakuje mi pomysłów, i przypomina, że cel, do którego dążymy – tworzenie lepszych miejsc pracy i bardziej ludzkich organizacji – jest wspólnym wysiłkiem. Dlatego, jeśli jesteś Agile Coachem, niezależnie od stażu, zachęcam Cię: wyjdź ze swojej skorupy, szukaj kontaktu z innymi, dziel się swoimi doświadczeniami, słuchaj historii innych. Dołącz do lokalnych grup, bierz udział w konferencjach, bądź aktywny online. Inwestycja w budowanie i pielęgnowanie tej sieci to jedna z najlepszych inwestycji, jakie możesz poczynić w swojej karierze. Bo w stadzie siła. I mądrość. I wsparcie, które pozwala przetrwać najtrudniejsze burze i cieszyć się wspólnie słońcem sukcesu.